Tuszem zapisane dziedzictwo: Tradycja tatuaży kobiet kurdyjskich
- ORIENTO Travel & DMC
- 26 sie
- 4 minut(y) czytania

Podczas podróży przez góry kurdyjskie, od kamienistych wiosek Mardinu po zielone doliny Dohuku, można dostrzec coś uderzającego na twarzach starszych kobiet siedzących na dziedzińcach lub na skraju targowisk: wyblakłe, niebieskie znaki wbite w skórę. To nie są przypadkowe skazy ani ślady wieku, lecz pozostałości tradycji znanej jako deq lub xal — formy tatuażu niegdyś powszechnej wśród kurdyjskich kobiet. Każda kropka i linia to starannie wybrany symbol, znak zarazem osobisty i wspólnotowy. Dla tych, które je noszą, tatuaże są żywymi archiwami, wiążącymi piękno, ochronę i pamięć ze skórą samą w sobie.
Znaki mogą wyglądać na proste — rzędy kropek na brodzie, gwiazdy w kąciku oka, rozety na dłoni — lecz za każdym motywem kryje się cały świat znaczeń. W wielu kurdyjskich wsiach tatuaże były czymś więcej niż ozdobą; stanowiły znaki kosmiczne, fragmenty dawnego języka łączącego ludzkie ciało z wszechświatem. Okrąg mógł odzwierciedlać słońce, półksiężyc — księżyc, a gwiazda — wieczne cykle nocy i dnia. Triady kropek naśladowały świętą liczbę trzy, obecną w kurdyjskiej kosmologii jako równowaga ziemi, nieba i podziemi. Te tatuaże często postrzegano jako miniaturowe kosmogramy — sposób zapisania na ciele porządku kosmosu, zapewniający harmonię i ochronę nosicielce.
Korzenie tej praktyki sięgają głęboko w starożytność, a wielu uczonych i starszyzny wskazuje na tradycję jezydzką jako jedno z jej głównych źródeł. Jezydzi, których praktyki duchowe należą do najstarszych w Kurdystanie, pielęgnowali światopogląd przeniknięty czcią dla ciał niebieskich i cykli natury. Dla jezydzkich kobiet tatuaż był nie tylko ozdobą, lecz aktem sakralnym, wiążącym ciało z porządkiem kosmicznym. Słońce, centralne w życiu rytualnym Jezydów, często pojawiało się w formie rozety na dłoni lub piersi. Półksiężyc, odzwierciedlający cykle księżyca, umieszczano przy oczach lub na kostce. Z czasem motywy te przeniknęły poza stricte jezydzkie wspólnoty i zostały zaadaptowane przez kurdyjskich muzułmanów, a nawet niektóre chrześcijańskie plemiona asyryjskie, gdzie zyskały nowe znaczenie jako amulety ochronne lub symbole piękna — choć ich kosmiczna istota wciąż pobrzmiewała pod powierzchnią.
Równie istotne jak znaczenia kosmologiczne były zróżnicowania plemienne. Poszczególne kurdyjskie plemiona pielęgnowały własny repertuar symboli, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. W niektórych regionach na skórze pojawiały się krzyże — niekoniecznie jako znaki chrześcijańskie, lecz jako emblematy plemienne lub amulety chroniące przed złym okiem. W innych grupach ceniono motyw grzebienia lub drabiny, uważany za przewodnika wzrostu, płodności i wznoszenia się ku pomyślności. Niektóre plemiona preferowały symbole zwierzęce — skorpiona, mającego chronić przed jadem i krzywdą, czy gazelę, będącą życzeniem wdzięku i piękna. Jeszcze inne stosowały linearne układy kropek, które wskazywały na przynależność klanową, pozwalając kobietom rozpoznawać się nawzajem pomiędzy wioskami bez wypowiedzenia słowa. Odczytywanie deq starszej kobiety było w pewnym sensie odczytywaniem jej genealogii, jej więzi, jej modlitw i całego jej wszechświata naraz.
Wykonywanie tych tatuaży było rytuałem samym w sobie. Zazwyczaj starsza kobieta, posiadająca umiejętności i wiedzę, pełniła rolę tatuażystki, przygotowując pigment z sadzy lub popiołu zmieszanych z mlekiem albo sokiem roślinnym. Igłą lub cierniem nakłuwała skórę ręcznie, wciskając barwnik w jej głąb. Proces był bolesny, ale miał również wymiar społeczny: inne kobiety mogły się gromadzić, śpiewając, opowiadając historie i udzielając rad dziewczynie lub młodej kobiecie przyjmującej swoje znaki. Tatuaże często wykonywano w momentach przejściowych — podczas dojrzewania, małżeństwa czy narodzin pierwszego dziecka — przemieniając ból tatuowania w rytuał wytrwałości i przynależności. Trwałość znaków stanowiła część ich mocy: w przeciwieństwie do biżuterii nie mogły zostać skradzione, a w przeciwieństwie do amuletów — zagubione. Pozostawały na zawsze, jako niemi świadkowie życia kobiety.
Przez wieki deq i xal kwitły w kurdyjskich wsiach. Jednak w XX wieku praktyka ta zaczęła zanikać. Urbanizacja przyciągnęła młodsze pokolenia do miast, oddalając je od wiejskiego życia; nowe interpretacje religijne zniechęcały do stałego znakowania ciała; wiele kobiet obawiało się, że tatuaże, niegdyś źródło dumy, mogą narazić je na stygmatyzację w nowoczesnych miastach.
Dziś często jedynie babcie noszą je nadal, a ich twarze zdobią blednące niebieskie znaki, świadectwo innej epoki. A jednak, choć sama praktyka zanika, zainteresowanie nią rośnie. Młodzi Kurdowie, zarówno w Kurdystanie, jak i w diasporze, zaczęli dokumentować tatuaże starszych, fotografując je i zapisując ich znaczenie, zanim znikną. Artyści przenoszą motywy na hafty, tkaniny i biżuterię. Niektóre młodsze kobiety i mężczyźni decydują się nawet na niewielkie tatuaże inspirowane deq, nie jako modny dodatek, lecz jako hołd dla dziedzictwa, akt pamięci, który łączy ich z górami i dolinami, które kiedyś nazywali domem ich przodkowie.
Spotkanie kobiety z deq jako podróżnika to zetknięcie z głęboką historią. Znaki, które widzisz, to nie tylko wzory, lecz fragmenty kosmologii, kodeksów plemiennych i osobistych opowieści zapisanych na skórze. Kwiat na dłoni może odzwierciedlać starożytne jezydzkie słońce; zestaw linii przypominający drabinę może mówić o płodności lub dziedzictwie klanu; samotna kropka w kąciku ust może być niczym innym jak błogosławieństwem babci. Każdy tatuaż to opowieść skondensowana w symbolu, która może być opowiedziana lub nie, w zależności od woli kobiety. Szacunek i ciekawość mogą prowadzić do głębokich spotkań: pytaj delikatnie, słuchaj więcej niż mówisz i zawsze uzyskuj zgodę przed zrobieniem zdjęcia. Takie rozmowy często rozwijają się w wspomnienia młodości, dawnych aranżowanych małżeństw, migracji i trudności, a także w opowieści o wytrwałości wynikającej z noszenia tradycji na własnym ciele.
W tym świetle deq i xal nie są reliktami „prymitywnej” przeszłości, jak czasem bywało lekceważone, lecz wyrafinowaną formą kulturowej ekspresji. Są dialogiem między ciałem a wszechświatem, między plemieniem a jednostką, między przeszłością a teraźniejszością. Pokazują, jak kurdyjskie kobiety, często wykluczone z historii pisanej, zapisywały własne dzieje i kosmologie na własnym ciele. Przypominają też, że tradycja nigdy nie jest statyczna – odpływa, zanika, odradza się i przemienia, niczym niebieski tusz, który z czasem blaknie, ale nigdy całkowicie nie znika.
Dla podróżnika widok tych tatuaży to wgląd w przetrwanie kultury, która przetrwała podboje, przesiedlenia i samą nowoczesność. Są to szepty starożytnego kultu słońca yezydów, kodeksy kurdyjskich plemion, ochronne modlitwy matek i znaki piękna młodych kobiet – wszystko skondensowane w kropkach i liniach. To wszechświat w miniaturze, zapisany na skórze, niesiony w ciszy przez całe życie.
Komentarze